bosski_diabel


Okna bez ram


czwartki pełne są fałszywych zmierzchów.
budzę się - sny ulatują z rozwartych źrenic,
czasami zdążę się napatrzeć, potem rozbieram na słowa.

wypełniam ołtarz i dłonie - kielich z niego - sumienie
piję długo, powoli, aż sączy się krew  nowego nasycenia.

odprawiam rytuał. w pochodzie zdarzeń opadają myśli. 
staram się słuchać, tak wiem, jeszcze potrafię.
zapraszasz mnie do swojego grzechu, nagie usta
stygną pomiędzy naszymi ciałami. ramy bez okien.

wciąga mnie sztorm, morze znów odbierze garść piasku.



https://truml.com


print