Tamara Titkowa


Przerzutnie treningowe


No spróbuj. 
Dostań się.
Przerywaj mi a wtedy
błękitna powłoka opadnie ze mnie
nic już nie zostanie dla tych co przyjdą
za późno odżyć, narodzić się
na nowo.

Choćby wtykało im życie swój oddech do samego gardła
przedostawał się krzyk z podbrzusza
życie zaczyna warczeć
na tych  co chcieli je zgnieść
na rogu jak sekret w pamiętnikach
roi się od wydartych
niemowląt z rąk matki
trzymającej sie za brzuch
jest jej własnością nie państwa
interes co chce zrobić za chwilę
zapomnienia odda siebie
dawno już pogubiła drobne na telefon
zaufania brak jej do Ciebie
po drodze zagląda przez wybite
z głowy marzenia wydostają się
bo chcą ŻYĆ!

Ale wiem, że można tylko raz
kiedyś zdobyć sie na wybuch i lawinę słów
nie mogę powstrzymać od tego pędu
rozbija się moje serce o głowę
wyżsi ode mnie decydują za mnie o tym co ma mnie
zachwycać , przerażać i nęcić
umiem każdy Twój krok
mówi, że belka pod nogą jest w połowie powietrzem
wypełnione są słowa na których buduję obietnice
odlatują jak balonik z defektem
była moja wiara
że to co wypowiedziane ma jednak sens
ze MA jednak SENS.



https://truml.com


print