Wiadomsky


Kiedykolwiek


nie pamiętasz już mnie
krople deszczu szeleszczą
w studzienkach księżyć
na pół pęka smutkiem
oczy płoną parapety
kołyszą kołysanką
w ciszy tamte słowa
sam do siebie szeptam

smętnie
wszystko mi się miesza
wilczy skowyt w nocy
w umyśle rozpłoszył
wrony złych przemyśleń
wali w łeb jak kamień
twoje imię znowu
woła łkaniem
dłąwię sił ostatkiem
imię słów tych
echem znów ty
jesteś bardziej
niż ja mógłbym być

wróć bym
mógł cokolwiek jeszcze
kiedykolwiek napisać
z sensem

już bez ciebie nie
jestem nawet wierszem
nie jestem nawet
nie

***

na tym zdjęciu zawsze
uśmiechasz się tak pięknie
że kiedy na nie patrzę wiem
nie chcę nigdy już nikogo
więcej



https://truml.com


print