Jaro


Z panią na burzach


nadchodzi mglista z cichym westchnieniem
jeszcze się waha w dali rozgląda
w oczach ma iskry srebro krzemienne
a talię skryła  w zwodniczych  prądach
 
rytmicznie  tańczy szalona rośnie
kałuże grają  jej rytm  na polach
w świetlistych kręgach  krzyczy wciąż głośniej
z dzikim spojrzeniem do ciebie woła
 
i chcesz pochwycić zapach ozonu
miękko się rzucić w wietrzne ramiona
usłyszeć wszystkie tonacje gromów
z wodnistych ścieżek splecionych w dłoniach
 
kiedy zbyt mocno zawładną furie
będzie za późno skończyć ze snami
dzień z nocą same zmienią się w próżnię
czerń  będzie wracać falą tsunami



https://truml.com


print