Arti


wtedy


deficyt szczęścia niedorzeczność
panoszyły skrzętnie
układając strategię zwaną życiem
tak naprawdę nie istniałem wydawało mi się tylko
kurczaki i wielkie jaja
malowałem niczym picasso jednak
nadszedł czas mamy siebie
teraz zabijam swoje stare ja
żegnając przeszłość z krwawym trzaskiem
dyskretnie rozchylam usta
by zassać powietrze którym oddychasz

dzikie ptaki nie są już więźniami ziemi
tam pod oknem wiją nowe gniazda
zapraszając błękit do tańca
grają
nie poszarzałe tango
nie zachodzące nędze
a tylko gwiazdy na których wyrosła jemioła

poczekaj jeszcze troszkę
a dom smutnych
zamieni się w widok na jutro

uniesiesz powieki



https://truml.com


print