Marek Gajowniczek


Tęcza


Kiedy umiera muzyk
struna gitary pęka
i zwykle jest po burzy
na niebie tęczy wstęga.

Czy małym był, czy wielkim
to zawsze jest tak samo
Spadają nut kropelki,
jakby mu nokturn grano.

Wibracja się unosi,
a tęcza gryf zagina.
Ktoś zwykle kładzie grosik
na klawiszach pianina.
 
Jak obol na wędrówkę.
Jak ostatnią zapłatę.
Nagrodę za solówkę,
co całym była światem.

I przeszła przez umysły.
Porwała ku obłokom,
a teraz go unosi
w zaświaty gdzieś wysoko.

Gdzie muzy się gromadzą.
Gdzie zdąża nuta zgrana.
Gdzie wielki koncert dadzą
dawnych piosenek Maanam.



https://truml.com


print