sergiusz juriev


Wszczeklem sie 1


Dzien zaczynal sie nawet nie zle. Na ulice swieci slonce. Da i ja obudzilem sie w dobrem nastroju. Przyszedlem do pracy. Wspolpracowniki tez w dobrem nastroju. Dzis mamy ostatni dzien pracy w tym tygodniu. Jutro swieta 1 maja. A po tym pashalna niedziela. Do poniedzialku mamy wolne.
 Z pracy uszedle wczesniej. Bo do raboty nic nie mialem. I poszedlem do bankow wsprawie mojego zaprosa o kredyt na odbudowe domu. I co? W pierwszym, drugiem, trzeciem- wszendzie to samo. Masz maly zarobek i przez to o kredytu nie masz co marzyc... Prosze przeciez nie milony a tylko sto dwadziescja tysiecy. Policzylem juz,- powinno wystarczyc bys postawic sciany i zrobic wreszcie dach nad glowa. To jest minimum, ale trzeba z czegos zaczynac a reszte jakos dam rady nazyc. Pracuje i powoli wyplacilem bys ten kredyt, ale nic z tego... W opiece spolecznej tez odmowili sie. Typo nie maja na ten czas finansyrowania. Przyjdz przez rok moze cos i bedzie, co tez nie jest fakt. Te slowa mnie skasowali, tak i siadlem straciw mowe. Przyjdz przez rok... A ten czas co mam robic i ten rok jak mnie przekantowac sie? Dla nich to tak prosto... Przykro,- pracuje, prawdziwie place podatki i powinienem otrzymac 12 od ceny ktora zaplacilem kiedy kupowalem dom. Dla tego ze to jest pierwsze i jedyne moje wlasne mieszkanie... W nastepny raz upiewnilem sie, ze przepisy sa tylko na papierze i nadaja sie tylko do jednego miejsca, bo nie dzialaja...
Wkurzylem sie przez to i zly porzedlem na przystanek. No to juz inna historya.
30.04.2013. UA3URX



https://truml.com


print