McGraf


Rozmowa MoonBarda ze śmiercią


 
 
Zobaczyłem wczoraj smutną Czarną Panią,
Kiwnęła na mnie palcem bym podążał za nią.
Ale ja się do niej wcale nie spieszyłem,
I taką oto mowę Śmierci przedłożyłem:
- Ja kocham życie i uroki jego.
I dzisiaj umierać, tak trochę nie tego.
Nie chcę umierać, śnieżną srogą zimą,
Bo kwiaty na mrozie bardzo szybko giną.
Odchodzić nie chcę cudowną wiosną,
Gdy bzy  pięknie kwitną i konwalie rosną.
Nie będę umierać upalnym latem,
Bo słońce i woda mą siostrą i bratem.
Nie warto umierać w kolorach jesieni,
Kiedy świat dookoła złotem się mieni.
Odpuść mi Pani i weź na wstrzymanie
I wszystko jak było, niechaj pozostanie.
Najwyraźniej wkurzyła kostuchę ta mowa,
Bo mi odrzekła : - Czasu mego szkoda,
Nie strój mi fochów, mój drogi panie.
Zabranie ciebie mam na dzisiaj w planie.
Szybko machnę kosą, zrobię małe ciach,
I twe marne ciałko wnet zobaczy piach.
I pewnie żywota swego bym dokonał,
Gdyby nie mały drobiazg, co babę pokonał.
Bo całe to zdarzenie, koszmarem tylko było,
I na moje szczęście we śnie się zdarzyło.
 
 



https://truml.com


print