Rebeka Sowa


brzozy są niewinne na wietrze


czarny płaszcz nie pasował do jej wschodów
trupia cera wynikała raczej z braku dostępu
na pętli tramwajowej spotkali się podczas pamiętnego zaniku prądu
który doprowadził ich do kawiarenki w środku parku

zostawiła mu numer telefonu
porzuciła wtedy wiosnę dla ciepła jego słów

jutro idę do wojska - powiedział chowając twarz za kołnierzem
nie płakała
nawet na tyle nie było jej stać



https://truml.com


print