Przemysław Bartosik


Kilogramy




Czekasz w martwej ciszy
na tę bezradności falę
która Cię zmyje do reszty
z górnych półek marzeń

Czekasz i wiesz, że oto znowu
pchać znojnie będzie trzeba
głaz górnolotnych złudzeń
nad firmamenty nieba

I czy warto, powiedz
w tej nieludzkiej próbie
Syzyfa znosić męki,
wytartą kręcić śrubę?

Czy nie lepiej utonąć
w złudnym spełnieniu
smarując chleb rutyną
pełzając w uniesieniu?

Czekając w tym marazmie
sam sobie daj odpowiedź
czy warto mieć czy być,
przeprowadź duszy spowiedź

Bo choć tułaczce w górę
na drodze stoją bramy
Ty pierwszy możesz zabrać
kamieniom kilogramy...






https://truml.com


print