stani


epitafium wielkoczwartkowe


oparłem smutek na kamieniu
niesamowity i złowrogi
w ogrodzie oliwnej rozterki
wśród cykad nieświadomych
krzyczącej bólem duszy

stanęły za mną tłumy proroków
czekając na wejście do Jerozolimy
gdzie w rozpalonych krużgankach
wypełniał się czas

myślałem o tobie
niosąc krwawą samotność
byś w swojej dolinie jozafata
nie zsunął sie w rozpacz beznadziei
gdy zwątpienie zakuwa w kajdany

przyjaciele zasnęli po kolacji z winem
a ja dotykam nabrzmiały ból



https://truml.com


print