Ananke
STADO
Choć obdarzony rzekomo wolną wolą,
 wybrał powinność daleką swym pragnieniom,
lecz bliską oczekiwaniom samozwańczych sędziów
 nieczułych i martwych na nieśmiałe prośby.
 
 Wbrew sobie a ku zadowoleniu tłumu
 roszczącego prawa wyznaczania kodeksów,
 wskazywania dróg podłóg wyrytego planu,
 pośród mlaskania i śliny, żył z cierniem w sercu.
Dzień w dzień zmywał z twarzy natrętne spojrzenia,
 skanujące oznak winy i wyłamania 
 z baraniego szyku żałośnie beczącego,
 gdzie wartością stado, a niczym jednostka. 
 
 I pędził swój żałosny i marny żywot,
 coraz bardziej zgorzkniały, przesiąknięty trwogą, 
 że zatracił siebie, zaprzedał odrębność 
 stał się jednym z milionów w morzu miernot.
https://truml.com