Jaro


Zjawiskowa


 
najdroższa jesteś wykluta z bryłki lodu
na którą padło światło księżyca 
ożywione złoże na białym oceanie
sączysz się strużkami na południe
żeby odnaleźć  ciepło
w noce które są jak wieczność
zapisane skalnymi runami w ziemi
 
pazury polarnej niedźwiedzicy czeszą śnieżne włosy
na tafli cichym szelestem lodowych drobin
płetwale błękitne malują oczy
głębokie aż do zórz
zamykasz dłonie na gałęziach sosen
w pozie zastygłej z morskich fal
 
pragną cię skrzypce
pożąda fortepian
a ty wolisz flet i okarynę w zimnych tunelach
gdzie tylko odważni stąpają bez lęku
wpatrzeni w gwiezdny pył oddechu
litościwej jak śmierć



https://truml.com


print