zaczęłosięodjabłka


Ślady na śniegu...


obiady witały białą narzutą
wykrochmaloną szorstką dla drażnienia nieposłusznych łokci
w ciszy podziwialiśmy hafty 
gęste jak las na którego rąbku domy skulone
o bramach zbyt oddalonych wspólnej drogi

wsłuchiwaliśmy się w oddech drzew utkanych z kordonka
bardzo poważnie grając w na-niby
zmrużone oko dostrzegało zamek z uśpioną królową
próbowaliśmy trafić po śladach
snieg zakrył wszystkie
zatamował ścieżki do wewnątrz

nic nie mogło jej obudzić
czekaliśmy pilnując aby zabawki grzecznie leżały na półkach
za domem znaleźliśmy szczęnięta
"czy możemy je zatrzymać?" 

to pewnie przez te łokcie na stole
przecież nikt nie przygarania wilków i nieślubnych dzieci



https://truml.com


print