ZGODLIWY


KTÓREGO PRAGNĘ


Widuję go często. Właściwie to regularnie. Lubię słuchac jego głosu i podoba mi się w nim wszystko. Jest taki władczy, dostojny. Przystoiny i taki... męski.
Tego dnia postanowiłam pójść na całość. Chciałam, żeby nie tylko mnie zauważył ale zrozumiał, że nie jest mi obojętny. Nie małam odwagi by zachować się śmiało. Więc gdy ruszył w moją stronę powoli wstałam. Podeszłam i bez słowa uklękłam.
Zatrzymał się, spojrzał. Miałam wrażenie, ze patrzy na mnie inaczej niż na inne. Czy wyczytał w moich oczach ten żar pożądania i obłęd gotowości na wszystko? Czy traktuje też tak inne? Nie wiem, wszystko działo się tak szybko. Klęczałam z opuszczoną głową. Uśmiechnął się. Gdy podszedł bliżej i wyciągnął go, podniosłam głowę. Nasze spojrzenia się spotkały· Oboje wiedzieliśmy, że słowa teraz są niepotrzebne, niewskazane i popsuły by wszystko.
Stanął o pół kroku przedemną. Powoli otworzyłam usta.
Delikatnie włożył mi go do środka. Przeszedł mnie dreszcz rozkoszy gdy poczułam jego dotyk. Jak wiele bym dała żeby zatrzymać tę chwilę·
poczułam jak natychmiast spęczniał w moich ustach.
Chwilo trwaj.
- Ciało Chrystusa – cicho, lecz stanowczo oznajmił.
- Amen – odpowiedziałam, bo tylko to przyszło mi wtedy na myśl.



https://truml.com


print