Jaro


Kawiarnia


wszyscy siedzieli razem w kawiarni
trochę rozmawiali w słoneczny dzień
tyle że cicho jak makiem zasiał
z zapachem gorącej kawy na stole
 
najwięcej mówił towarzyski drugi
co chwila szturchał innych
przywracał ich do życia
czasem koloryzując udawał innego
 
trzeci był romantycznym zaśpiewem
w dłoniach trzymał tęsknotę na zawołanie
uginał impresje z czasoprzestrzeni
złożonej z tego co jeszcze może być nazwane
 
piąty milczący siedział samotnie
przesiąknięty mroczną wizją  śmierci
czasem w ogóle nie istniał
jak mgliste przywidzenie zza okna
 
czwarty był prześmiewcą
dobrotliwie rubaszny potrafił śpiewać
po spontanicznym spożyciu
wymyślonymi dowcipami
 
pierwszy pozornie gorszy od tamtych
najczęściej tylko patrzył i myślał
kiedy coś mówił wszyscy słuchali
teraz tylko pisał i pił kawę
 
tylko on potrafił okiełznać szóstego



https://truml.com


print