Jaro
Złotousty drapieżca
 
jak szerszeń wbijał żądło w tęsknoty
 kiedy kłamał patrząc prosto w oczy
 
 metaforami pełnymi wzruszeń
 niewidzialnie przekuwał kruszec 
 
 zawsze jadowicie niby marzył
 kiedy uśmiech skradał się po twarzy
 
 szybko zdobywał opuszczone grody
 przystojny znawca głębokiej wody
 
 i co z tego że chciały wyrzucić go z głowy
 przecież pożądanie wciąż wyrusza na łowy
https://truml.com