Jaro


Chwila


gdyby móc zatrzymywać  słowami
marzenia jak szczyty i  przełęcze
z błękitnym połyskiem który ubarwi
w  źrenicy oka ulotne zdjęcie

chwili którą chcemy  zapamiętać
do końca  w objęciu wspólnej grani
w  pocałunku jak gałąź napięta
do granic wytrzymałości snami

które nie będą zwykłym doznaniem
nigdy nie zgasną splotami zmarszczek
trzymają dla nas  podniebne sanie
wśród przeciwności stalową tarczę
 
może by było wtedy i łatwiej
znosić codzienność i wkrótce niebyt
gładząc myślami dziecięce baśnie
nigdy nie płakać bo nie ma potrzeby 



https://truml.com


print