wyroczniasmierci


szubrawiec


Ja już chyba nic nie kumam
więc znów dumam- może skumam
Dumam w kącie dzień już cały
patrzę w lustro- spuchły gały

Włosy jakieś roztrzepane
z gęby znów puściłam pianę
Ledwo co przemyłam ręce
na autobus gonię, pędzę

Pod nogami coś trzasnęło
prawą nogę mi wygięło
Ktoś mnie śledzi, ktoś spogląda
to już się zaczęła wojna

Pan wysoki, w kapeluszu
nie brakuje animuszu
Nagle w oczach błysło mi
brak mi słów i zimnej krwi

Już odchodzę, już uciekam
wiem, że wciąż tam na mnie czeka
Czeka, stoi, się rozgląda
czuję, że wybuchła bomba.

Nie mam sił na maskaradę
wracam dopić czekoladę.



https://truml.com


print