Jaro


Noc


spokojne jezioro ciche jak sny
wiotkie trzciny oplata w milczeniu
ciepły księżyc wyjrzał spod chmurnych brwi
i stopy ze światłem w ciemność przeniósł
 
pomiędzy paprocie i w miękkość mgieł
w świecące krzewy leśnego runa
w gałęzie olszyny głęboko wszedł
i  w gładkiej toni na krótko umarł
 
w głębinie siedzi jego odbicie
rozlany w ciemności bliźniaczy brat
on spija słodycz z fal bardziej skrycie
i kiedy zawieje chłodniejszy wiatr
 
wszystko rozmyje się już za chwilę
w jasnych odcieniach  zgubi zatonie
proza pościeli poezji mogiłę
cienką granicą na nieboskłonie



https://truml.com


print