elunia


kolejne zdobywanie dnia


szarość przytłacza mnie powolnie 
mijam kałuże 
te niechciane zakamarki 
krok przypomina o sterczących kamieniach 
idę jakbym zwiedzała nowe 
niedzisiejsze przypadki pustosłowia 

pod kapeluszem schowana 
nim porowatość spojrzeń dogoni 
ulice zdobione neonami 

złudzeniom się pokłonię 
wraz z wierzbą płacząca i starym platanem 

wybieram chwile 
jak jabłka w koszyku dorodne 
uśmiechem rumianych muśnięć



https://truml.com


print