ZGODLIWY


EPILOG z ECHEM "Obłędu koncentryczne kręgi na tafli życia"


W jak wielkim błędzie byłem wtedy. Mijają kolejne miesiące i lata, ja wciąż jestem „podły” i „zły” a ona emanuje świętością. Anioł, człowiek anioł. Po powrocie do rodzinnego miasta, wróciłem do życia. Mieszkałem u matki. Mówili, że powinienem wrócić do domu z łazienką i wanną, że w domu Anielicy moje miejsce. Mam prawo. A ja nie chciałem czuć się już więcej przegrany, poniżony i poniewierany. Tak, miałem prawo. Jednak nie miałem ochoty. Rodzina pomogła, mama pozwoliła mieszkać, szwagier załatwił pracę. Postanowiłem udowodnić, że picie to nie był problem. Postanowiłem nie pić. Anielica miała swoje powody by oczerniać. Przykrywała swoje słabości moimi wadami.
Po powrocie czekał mnie siedmiostronicowy „Pozew o separację”, zawierający tumult wyssanych z palca, krzywdzących wniosków, opartych na „może..” „zapewne...” „przypuszczam...”, ale ona miała adwokata, ja miałem tylko swoją obojętność. Podpisałem, zgodziłem się na wszystkie warunki. Chciałem zamknąć drzwi łazienki, ale tym razem zamknąć je od zewnątrz pozostawiając wannę, breję i Anielicę w środku.
Mieszkałem kilka miesięcy u mamy w czwórkę w kawalerce, mieszkałem w Ośrodku Interwencji kryzysowej, mieszkałem kątem u znajomych. Czułem, że staję na nogi, że walczę. Do września 2009r, wtedy upiłem się jak świnia i nie wytrzymałem. Złapałem się na myśli, który z noży będzie lepiej ciął. W Lubiążu nauczyli – tnij wzdłuż, nie w poprzek żył, tak szybciej się wykrwawisz. Złapałem się na tej myśli, ale teraz naprawdę chciałem żyć, a może bałem się umierać? Nie wiem co mnie przekonało. W strachu rzuciłem wszystko i pobiegłem do psychiatry po ratunek. Trafiłem na Dzienny Oddział Psychiatryczny. Tutaj już wiedziałem jak grać, by wygrywać. Lubiąż, Złotoryja nauczyły mnie jak ślizgać się po cienkim lodzie obłędu i chorób psychicznych i zacząłem grę. Zaczęła się gra w budowanie własnej wartości kosztem innych.
CDN



https://truml.com


print