Bazyliszek


Dwa rowery


schody pną się w górę
coraz wyżej wyżej
aż do boga
 
jakże ciężko zejść do ludzi
drzwi się tylko w jedną stronę
okna tylko na ulicę
 
nie lubię na nią patrzeć
gdy mnie tam nie ma
 
w barze wiele pustych miejsc
o jednym kieliszku samotnych
 
idę w innym kierunku
na skrzyżowaniu dwa rowery
każdy w inną drogę
 
idę aż donikąd
przecież nikt nie woła



https://truml.com


print