ks_hp


lamentalizacja


Barokowe dzieci nie tulą się do macic czy szczeżują zębów.
Rozdrabniam granice, do których chcą dojść i przekroczyć.
Ziarnujemy tylko niewyrodki, główki osmalone w fermentacji;
wysuwają przepalenizny jak porcelanowe fekalia

aż do dzisiaj - skąd mógłbyś przypuszczać, że dotrą,
na wydechu szepną pierwsze słowo i nie nazwą ojcem? Skąd mógłbyś
pochodzić, aby dać im nadzieje na dzieje? Zbyt

suche, spłowiałe; nieważkie i nieważące. Noś w skroni ból
po przeszłym, niech wyrwie szczątki. Nadzieje
czaszki na sczerwione palce. Szylkretowe dzieci przychodzą
nocą, żeby łapać perły, ale nigdy nie oddają
spojrzeń czy uśmiechów. Lubimy pławić się
w morzach, niewidocznych plamach, poskręcanych ciałkach.

Przyzwyczajenie dopiero teraz zostaje puentą.



https://truml.com


print