Dany


gdy czas wygładza kanty


jeszcze wczoraj
w soczystej zieleni rumianku
bosą stopą
teraz szczelnym płaszczem
otulona

wypatruję kasztanowego ludzika

prządka  oplata  mgliste wspomnienia
nabieram  dystansu
pozwalając złapać oddech tylko  
jasnym dniom

każdy ma swojego szrotówka

wieczorem popijam rumianek
wiatr szeptem czasu  
dławi się za oknem a ja suszę
zielone liście

zamykając  je w słowa



https://truml.com


print