bosski_diabel


Wybudzenia


czasami budzę się z sumieniem cięższym od głowy
wpatruję w sufit nienawidzę nieprzespanych świtów
bez ciebie zbyt długo wtedy wracam do równowagi
w skrupulatnym rachunku sumienia
rozliczam się z ilości wypisanych słów daremnych

opróżniam kolejną z ekspressu pragnienia wolno mijają
po treat heart sen wymieszał się z dniem najarana noc
plącze się w zeznaniach kto z kim i do kogo

gdyby chociaż było w tym
wszystkim trochę metafizyki
a tak pozostał tylko zwyczajny kac
nieleczony prowadzi w skrajne wydalenia odśrodkowe

 



https://truml.com


print