Wieśniak M


pod grzybami warszawy


wyłamanym zębem remontów
omszała wita się fasada
w zimnych światłach witryn
sterylnie trupioblada
 
dynamikę ruchu
kryje czeluść przejść
szczur z drugiej linii 
stroszy tłustą sierść
zamawia kebab 
w zestawie na wynos
 
drapowana blond piękność
nie płaci za kino
wchodzi na pana
pod płaszczem
z zasadami
 
posadzki kościołów 
błyszczą kolanami
coraz to 
rzadziej
 
pobielony marszałek
długim cieniem kładzie
szablę na wyniosłym
z pracy 
grupowym zwolnieniu
 
strzela w górę powierzchnia biurowa
korzeń na korzeniu 
spróchniałym
od łez komunalnika
 
marazm zaprawia budowle
coraz głębiej wnika
w poskórną kurzawkę
i dalej w jądro ziemi
miasto zapada się mieszkańcy
 
wciąż jeszcze obecni
 
nieusprawiedliwieni



https://truml.com


print