janusz pyzinski


geometria cieni



 

szkoda że drogi nasze równoległe

zamieniają drzewa w rozpędzone konie

i wśród słonecznych kalendarzy

zakreślamy koła stąd dotąd do licha

opisane promieniem łańcucha

 

po licho nam droga bez końca

i ciała których nie możemy rozebrać

by zaczepić się na swoich biodrach

jak motyle czas odmierzając

od kokonu po skrzydlate barwy

 

z cholernie głupiej geometrii cieni

czystej kartki papieru-milczenia

w zaśmiecony czekaniem atlas

gdzie platonicznie wchodzę

w najbardziej romantyczne miejsca

 

gdyby choć oddech uchylonych drzwi

na który mimo wszystko nadstawiamy głowy

pomiędzy słowem a zmrużeniem ciała

w nieudanej podróży do brzegu kasztana

aż szkoda że tutaj nas nie ma

 

mijamy się jak sekundnik z czasem

który w nas szybciej obumiera

i już nieważne który raz

palcami muska zielone źdźbła

białego kruka bezsenności

 

tu gdzie mieszkamy prawie bezdomnie

bez świateł i skrzyżowań na rondzie

wszystkich świata stron i w którą stronę

by cię spotkać stojąc tyłem do słońca

aż znajdą się nasze twarze w cieniach

 

 

 

 

 





https://truml.com


print