. .


widok


jeśli byłabym liściem - to tylko jesiennym
niepotrzebnym już drzewu gotowym do drogi
wiatr uniósłby mnie w górę w ptasie pióro zmienił
żeby rzucić po chwili wprost pod ludzkie nogi

szeleściłabym cicho mocnym ciepłym butom
o tym jak słońce karmi głodne światła klony
albo zmarzniętym wróblom że do nieba wrócą
na pierwszych płatkach śniegu nim mróz je dogoni

a może trafiłabym z niedzielnej przechadzki
w rumianozłoty bukiet - na pohybel śmierci
która czyha za oknem wspina się ukradkiem
po zżółkłej winorośli w ścianach dłubie wierci

aż wpuści zmierzch do domu – lekko bezboleśnie
rozpadłabym się w dłoniach nie krzycząc że jestem



https://truml.com


print