Miladora


tarnina


snuję bezlistną czasoprzestrzeń
sens z niej wymyka się na skróty
a diabeł nie śpi i jak przedtem
z niczego wszystko chce mi uszyć
 
złotogłów ścieli zamiast płótna
tkaniny blaskiem rozum mami
kroczę w niej tyłem na koturnach
spadając kręgi głośno łamię
 
bark przekrzywiony i widzenie
zakłóca skosem perspektywę
wbijam źrenice w ciemną ziemię
kiełkują już pestkami śliwek
 
i rośnie drzewo piętrząc braki
kwitnie przelotnym baldachimem
skręca na korze pętlę znaczeń
a ja w niej skutek i przyczynę



https://truml.com


print