Aldona Latosik


beztroski drań


 
oczami przeszyć jak strzałą potrafił
świtem gdzieś znikał jak na rozdrożu
uwodzicielskim wzrokiem przebijał
bezmiar kochała – mój boże
 
serce zadrżało i ciało w dreszczach
jakby pierś motyl rozrywał
szeptał że kocha – to były brednie
ten amant teatr odgrywał
 
omotał rozum cielesność posiadł
dziewczyna w brzuchu nieco przytyła
drań nowe życie beztrosko zasiał
rady nie było – powiła
 
Porzucił dziewczę sama chowała
rodzina od niej się odwróciła
choć biednie żyła synka kochała
bo taka miłość matczyna
 
lata minęły zjawił się ojciec
witaj młodzieńcze synu kochany
ja pana nie znam proszę stąd odejść
jestem synem tylko mamy
 
Aldona Latosik
 
8.VI.2012



https://truml.com


print