Wieśniak M


w kwestii żydowskiej


Po upalnym  dniu Tel aviv odpoczywał w kawiarniach, na balkonach i ogródkach sącząc do uszu gwar ożywionych rozmów. Mieszał gatunki muzyki z radiowych odbiorników z odgłosami reklam. Ulice za dnia opustoszałe teraz ożyły. Grupki zajętej sobą młodzieży,  kolory i zapachy stały szpalerem. Pod nimi Rachela z podtrzymującym za rękę Aronem szli najkrótszą drogą do szpitala. 
Godzinę wcześniej Rachela poczuła pierwszy skurcz. Po nim nastąpił drugi i trzeci. Widziała co ma robić. Zadzwoniła do siostry aby zajęła się trójką dzieci, wzięła torbę z wyprawką, stanęła nad Aronem i powiedziała krótko:
- już!
Bliźniaki  od tygodnia nie dawały jej spać. Wierciły się kopały domagając się częstych kąpieli i łagodnej pieszczoty. Aron wieczorami czytywał im bajki i delikatnie gładził brzuch opowiadając burzliwe dzieje rodziny. Dramaty wojny i radości dnia codziennego. Teraz były gotowe.
 
- rozwarcie dziesięć centymetrów,powiedział lekarz. Potem uśmiechnął się do Racheli, spojrzał na Arona i rzucił cicho
-  no to zaczynamy
 
Godzinę  później kiedy północ  zaczynała dogaszać szmery miasta, w miejskim szitalu Rachela po raz ostatni wbiła paznokcie w dłoń Arona. W spaźmie przechodzącym od płaczu do radosnego śmiechu nastąpiło ostatecznie rozwiązanie



https://truml.com


print