Dany


znowu organy przenoszą mnie


biegnąc po łące z naręczem ziela
doganiam wiatr co unosił muzykę dnia
nie mogłam utracić

spoglądam w okno wiary szukam
requiem prowokuje do rozmyślań
nad kruchością

ukryj mnie pokonaj smoka
kobiecością przejmę jego żar
z nadzieją że nie zmienię się w popiół

forte fortissimo nagina myśli zawraca
bądź szepcą drgające pragnienia
twoje miejsce obok

zasłuchana rozmawiam bez słów
dźwięki unoszą ramiona
modlitwa dziękczynna fugą uderza
o sklepienie bazyliki

ostatnie akordy budzą  rzeczywistość



pomimo oddalenia byliśmy bliżej
niż większość  będzie kiedykolwiek



https://truml.com


print