lajana


Baranek*


Baranek długo odmierzał odległość między jednym a drugim brzegiem potoku. W końcu, po krótkim namyśle zdecydował się na skok. Ledwie go było widać w wysokiej, nieskubanej jeszcze trawie.
- Jestem - powiedział sam do siebie i zacząć próbować soczystej koniczyny, która go tu zwabiła. Rozpalone popołudniowe słońce grzało każdy kosmyk wełny na skórze bohaterskiego maleństwa, które niebawem zasnęło.

Śnił. Śnił jeszcze więcej koniczyny, świeżej i suszonej, przepełnionej pachnącym kwieciem i doprawionej dziką miętą znad potoku. Śnił, że bryka dalej i dalej ku pomarańczowej kuli, która tak mocno grzała.
W tej chwili kropla porannej rosy kapnęła barankowi na nos.
- Witaj śpiochu! - odezwała się szara żaba, głosem chrapliwym i szorstkim, jak skóra na jej grzbiecie.
- Kim ty jesteś? - spytała.
- Jak to kim jestem? - odpowiedział obudzony nagle baranek - jestem z tamtej strony potoku!
- Nie pytam, z której strony potoku jesteś, ale pytam - kim jesteś?
- Mieszkam z owcami.
- Głupek! - parsknęła żaba - czy nie słyszałeś, że pytam - kim jesteś?
Baranek nie umiał na to pytanie odpowiedzieć, więc zadał je teraz sobie sam:
- Kim jestem?
- Lubię koniczynę!- jestem koniczyną?
- Lubię wielką pomarańczową kulę na niebie! - jestem tym czymś?
- Lubię skakać!
- Jestem skok do przodu, do tyłu i w bok...
- Głupek! - powtórzyła żaba i sama wykonała skok w trawę.
Tymczasem baranek wyskubał całą koniczynę i nabrał ochoty na skakanie. Skakał i skakał, aż w końcu się zmęczył. Znowu rozgrzane słoneczko uśpiło go swym ciepłem. Tym razem obudził go chłód i coś mocno uderzyło w łepek.
- O, przepraszam, moje maleństwo dopiero uczy się latać! - zawołał z góry nietoperz.
Maleństwo zadrapało baranka pazurkami w zimny nosek i spytało:
- Kim ty jesteś?
- Jak to Kim? Mieszkam z ... - Nie, tym razem nie dokończył zdania, bo przypomniał sobie rozmowę z żabą. Nie chciał być kolejny raz nazwany głupkiem.
- Beeee! - parsknął i odskoczył.

Do wschodu słońca już nie zasnął. Nie śniła mu się koniczyna, ani skakanie. Zastanawiał się, dlaczego nie umie odpowiedzieć na pytanie żaby i małego nietoperza - kim jest? Pomyślał, że jeżeli nie wie, to najprościej będzie rano kogoś zapytać!

Stado krów leniwie wylegiwało się na łące. Baranek doskoczył znienacka i bęknął.
- Kim jestem?
- Ale głupek! - zaryczały krowy.
Barankowi jeszcze nie chciało się płakać, ale poczuł, że łzy są już gdzieś blisko, tuż pod powiekami.
- A niech tam, mniejsza z tym, jakie to ma znacznie, kim jestem - i tym razem skoczył w kępę świeżutkiej, głaskanej lekkim podmuchem wiatru, kwitnącej koniczyny.

Przez całe lato baranek szedł dalej i dalej, znajdując następne zielone łąki.

Aż przyszła jesień i trawa zaczęła żółknąć i schnąć. Było coraz mniej skubania, a coraz więcej skakania za kolejną soczystą kępką. Świat się zmienił. Baranek nie zauważył, jak bardzo urósł przez lato, jak silne się stały jego kopytka, a na łebku pojawiły się dwa twarde, zakręcone rożki.
- Hej, ty, baran! - usłyszał któregoś razu znajomy, skrzeczący głos - wiesz kim jesteś? - pytała ta sama szara żaba.
Już baranek ze złości chciał ją odbić kopytkiem, jak piłkę w stronę chmur, ale się powstrzymał i zapytał:
- A może ty wiesz, kim jestem?
- Głupek - odpowiedziała żaba - ale tym razem baranek zastanawiał się, co znaczy "głupek".

Pierwszy śnieg był mokry. Bardzo nieprzyjemny. Długie futro baranka przypominało starą wycieraczkę z werandy. Skakanie już nie sprawiało tyle radości, co dawniej i pojawiło się nieznane uczucie, które nie było niczym innym, jak głodem.

Coraz dłużej trzeba było odmierzać odległość, zanim przyszło zdecydować się na skok. Coraz mniej pewnie podejmował decyzje. I coraz częściej słyszał pytanie, na które nie znał odpowiedzi - kim jest?

Jak to bywa w przyrodzie, którejś nocy od lasu przybył wilk i dopadł baranka. Chwycił mocno za krtań, gdy usłyszał głos swojej zdobyczy.
- Kim ty jesteś ?
- Jestem stworzeniem, któremu dano czas i przestrzeń i prawo do tego, by cię dopaść i zjeść - odpowiedział wilk.
- A kim ja jestem? - znów spytał baranek.
- Ty? Kim ty jesteś? Nie bądź śmieszny. Też jesteś stworzeniem, któremu dano czas, przestrzeń i prawo, aby się przede mną strzec!

Niebo rozdarła błyskawica. Przestraszony wilk puścił ofiarę i umknął w kierunku lasu. Ledwie żywy baranek zaczął uciekać w drugą stronę.
Biegł szybko, przeskoczył potok i wpadł w pędzie w miękkie, ciepłe kłębowisko czegoś dziwnego, co wydawało mu się bardzo znajome, miłe i dobre. Było to jego własne stado, które opuścił kiedyś w pogoni za kępkami koniczyny.
Przestraszone zwierzęta rozbiegły się i patrzyły na baranka podejrzliwie.
- Kim ty jesteś? - spytał czarny baran.
- Jestem stworzeniem, któremu dano czas, przestrzeń i prawo, aby uciekać przed wilkiem!
Stado znieruchomiało.
- Stworzeniem? Jeśli jesteś stworzeniem, to kto cię stworzył? - pytała mała owieczka, przemądrzała ponad wiek.
- Kto mnie stworzył? Mieszkałem z owcami, lubiłem skakać, wiem, że jestem stworzeniem, ale kto mnie stworzył? Może ta ciepła kula, która tak mocno grzeje grzbiet? Może potok, który poi i przez który można przeskoczyć? - tak właśnie zastanawiał się baranek, gdy nagle przez bramę zagrody wszedł gospodarz.
- Bóg się rodzi! - zaśpiewał pełnym głosem i zaczął rozrzucać owcom świeżutkie siano.
- Pan Bóg wszelkiego stworzenia dziś się narodził - nucił dalej.
- Pan wszelkiego stworzenia - powtórzył baranek po swojemu becząc przeraźliwie.
- Wiem, wiem kim jestem i kto mnie stworzył - podskoczył z radości.
- Głupek! - usłyszał chrapliwy głos spomiędzy suchej trawy - kto to jest Pan wszelkiego stworzenia? - pytała ta sama żaba.
Tym razem baranek odpowiedział:
- Nie wiem, tak samo, jak nie wiedziałem, kim jestem, ale wiesz żabo, pewnie i tę odpowiedź znajdę. Zresztą, sama przyjdzie, jak każda odpowiedź, one zawsze przychodzą w porę...
I jeszcze pomyślał - "zawsze jest jakaś żaba, która nie daje spokoju."
 
* bajka dla dzieci



https://truml.com


print