kenezmajnas


Kiedyś czczono Boga Słońca


Kiedyś czczono Boga Słońca

Kiedy serce i nadzieję
Można prozaicznie przelać
Gołosłownym słowem
Taką wiedzę doznać

Więc potoczność pomyślności
Doznaje owocobrania
Że bez ducha życzliwości
Podaż sobie powodzenia

Skąd owoce wirtualne
Co inwencja ich stworzyła
Jako ciało pierworodne
Niebywałe a ożywa

Czyżby miłość taka słaba
Że szanuje z mózgu dzieła
Gramatyka w piśmie rada
Do miłości zero ciała

Przykro to jest autorowi
Taką treścią dzielić
Na bezmyślnym co się głowi
Rady nie da się udzielić

Tok na życie co obrany
Jak kalendarz przeniesiony
A ten czas co władcy znany
Zawsze jest zaspokojony

Niech się myśli dwoją troją
Tak niczego nie wykażą
Może w kosmos się rozmnożą
Z ciekawości się dowiedzą

kenez



https://truml.com


print