Wanda Szczypiorska


Był bez tytułu i pozostał bez tytułu (szpargał z czasów studenckich)


Rankiem wychodzę z domu
i idę zbierać pod dębami
suche gałęzie
żeby rozpalić ogień
i przygotować śniadanie.
 
(Chłód poranny pachnie dymem.
poprzez czerń liści jesiennych
widzę jabłka wtulone w gałęzie
a te, które opadły przez noc
leżą jasne w trawie brunatnej)
 
Z nisko ściętego pnia zrywam  korę, z wysiłkiem, bo trzyma się mocno, pakuje do worka, wracam przez las i ogród wlokąc za sobą worek, zadowolona ze zdobyczy, a radość powoduje, że mi do głowy przychodzą myśli szczęśliwe i błahe
 
A przecież nie poznałam jeszcze smaku jabłek widząc je tylko z daleka.



https://truml.com


print