bosonoga - Gabriela Bartnicka


Schody do Niego


wykwintny skwerek przed domem nie spełniał swojej roli,
bo jeśli już można było umknąć spod klosza - zakazane smakowało
najlepiej. czarne płyty ze złotymi wyrazami i zadumane figury
świetnie pasowały do zabawy w chowanego, a nogi
upstrzone siniakami uznawano za powód do chwały.
 
kiedy jednak na horyzoncie pojawiał się właściciel ze srogimi wąsami,
zardzewiała furtka nie mogła pomieścić wystraszonych.
ucieczka przez trzeszczące schody zawieszone w próżni też była zabawą,
ale odkąd piegowaty Marcin spadł z ostatniego stopnia - wszystko
uległo zmianie, bo przecież sąsiadki straszyły, że to Bóg go zabrał.
 
mozolna wspinaczka po rozchwianych schodach
trwała we wszystkich snach dzieciństwa;
mokra z wysiłku i przerażona złowieszczym skrzypieniem
budziła się z krzykiem
 
- nigdy nie udało się dotrzeć na ich szczyt 
  
 
Magdali
 
/z  cyklu - strachy  dzieciństwa/



https://truml.com


print