Bozena Nitka


poranne mgły


rozlane mgieł nad ranem welony
sny kropelką uciekły świtaniem
zawieszone by zaśpiewać poranne symfonie
miłości muzą  natchnione

rozrzucone hojną dłonią
 tęsknoty nutką i melancholii
niczym senne obłoczki
snują się po nieboskłonie

całując gwiazdy czule
rozścielają kwiaty pod stopy
motylom rosą malują skrzydełka
ręcę kołyszą spokojem

wieczorem przymykają  zmęczone powieki
niewidzialne odchodzą nad rzekę
topiąc sukienki w wód przeźroczach
niczym nimfy tańczące po rosie

nad ranem ukołysane ciszą
zaplatają  dłonie w żółte słonecznik
rosnące dziko przy jaworowej drodze
witają  świetlistą  boginię jutrzenki Eos



https://truml.com


print