iw


przebudzenie


ot po prostu tak zasnęłam
na trzy zimy i jesienie
lata wiosny nie pamiętam
są jak cienie

obudziłeś mnie spojrzeniem
pod dotykiem drgnęłam cała
słowem oczy otworzyłeś
choć się bałam

założyłeś mi czółenka
z nóg zrzuciłam je ze złością
a sukienka była dla mnie
w gardle ością

lustro zbiłam gdy rzucałam
nie chcąc widzieć próżni w głębi
choć ta próżnia już odeszła
jeszcze cierpi

przycupnąłeś z brzegu łóżka
nie dawałeś za wygraną
jakbyś wiedział że me serce
jedną raną

mą apteczką lekiem plastrem
tak stawałeś się powoli
zagoiłeś wszystkie rany
już nie boli

być kobietą - cóż to znaczy
w domu mieście na ulicy
twe spojrzenie mówi wszystko
to się liczy

śpię spokojnie chociaż czujnie
z nóg swych butów już nie zrzucam
na ramieniu mym torebka
w drogę ruszam



https://truml.com


print