laura bran


maj


grafika spaceru
odznaczała się słabym śladem

jakby strzępków księżyca na bladym niebie
nic nie zapowiadało katastrofy

ledwo widoczne niejasności nonszalancko
zbliżały się ku kolumnie zygmunta

w górze błękit królewski - z dołu
dorożki strzygły uszami

siedząc na murze widzieliśmy
zarys Wazy dzierżącego miecz w forehandzie

czekał aż wznoszący się znad stadionu
księżyc opadnie mu w ręce

dawno nie trenował więc opatrznie
wyposażono go dzisiaj w biało-czerwoną płachtę

na szczęście złowi może nadciągającą z uporem żółwia
noc może wiatr od strony żaglowca tam z mostu

załopocze na zamku dzwon bije zamiast serca
gubię pantofelek w chmurach białej czeremchy



https://truml.com


print