Monika Joanna


Na koniec


W pogubionych wśród białych wzgórz
spalone miłością słońca leżą ostatnie
nadzieje pachnące nostalgicznym zapachem
świeżo parzonej kawy podanej z uśmiechem
 
demonicznej maski zdartej nienawiścią
wymalowaną nieodzowną smolistą kredką
wśród szmaragdowozielonych rzęs zapomnianych
łez w kącikach wytrzeszczonych strachem.
 
I samotne niebotyczne marsze po
horyzoncie bez towarzystwa męskich atrybutów
w końcu i tak nadejdzie koniec wyszeptany
 
przed ostatnim głębokim wdechem
i widokiem raju zamkniętego w dotyku
jednego palca ścierającego znaki życia z policzka.



https://truml.com


print