ratienka


Droga


Pośród skręconych ze sobą kresek
linia
nierówna ale wyrazista
jak wąż pełznie wciąż dalej i dalej
 
Podążasz nią dzień po dniu
poddajesz się emocjom
czasem
opędzasz się  od nich
jak od uprzykrzonych komarów
 
Wrażliwość zamieniasz na obojętność
w złości  i kurzu gubisz
barwy dnia
 
Noc ofiaruje ci spokój
sonatę księżycową słyszysz
i już nie zrywasz gwiazd
potulnie wsuwasz bose stopy w dywan ciszy
 
To co nie miało sensu
nabiera znaczenia
chociaż niewyraźnie widać horyzont
Idziesz
wytrwale przed siebie
 
Uwalniasz uśpione  wewnątrz namiętności
 
 
 
 



https://truml.com


print