hossa


ucieczka kolorów


Najpierw zbuntowały się blade i liliowe. Pokurczone naprężyły się
i rozprostowały.

Być może właśnie wtedy, wzbudziły w sobie drgania, wyczuły je
i jak tylko mogły najdalej, wysunęły zasuszone języczki.

I tak od środka do brzegów, rozpoczęło się odklejanie
i powolna, ale jednak - ucieczka. Kratka za kratką
zmieniały się wewnętrzne drgania w ruch, a on pęczniał, nadymał
i przesuwał zasuszone tkanki.

Dalej, dalej i dalej.

Pozostał zaledwie centymetr - prawie nic.
Nagle rozdygotały się strony i dygotały tak długo, dopóki nie wypuściły małego szelestu
Natychmiast zaczął rosnąć, dojrzewać, a gdy stał się wielki - niezgrabnie zawirował
w powietrzu i rozsypał się kolorowym pyłem.

Nie wiadomo: czy stało się to przez jasne i różowe- uparcie przyklejone
zaniepokojone żółte i niebieskie - które zupełnie nic nie poczuły
czy przez blade i liliowe- poza marginesem.



https://truml.com


print