hrabina


Don Manuel Viskoza y Rolka de Papy don Banderolka ( fragment 2 )


Zabawa była prosta. W określonym momencie, w każdą sobotę o poranku, z
przepastnych magazynów mieszczących się pod Bukaresztem wypuszczano na wolność
stado drewnopodobnych stodół. Stodół różnej wielkości i wieku. Poganiane wyciem
i oklaskami zdezorientowane drewniaki, miały za zadanie pierzchać najszybciej
jak się tylko da. Byle dalej. Przed siebie. Trzeszcząc i skrzypiąc spojeniami
znikały szybko za horyzontem, w lasach, w niedostępnych górskich rozpadlinach.
Pościg ruszał po 12 godzinach. Żądni przygód i wrażeń uczestnicy zabawy,
uzbrojeni w najnowocześniejszy sprzęt, zapasy żywności i oczywiście „ZAPAŁKI
CZYNGIS – CHANA” wyruszali tropem uciekinierek. Wygrywał ten, kto wytropił i
spalił jak największą ilość nieszczęsnych budynków. Można jeszcze dodać, że
istniała też opcja dla dzieci i młodzieży. Maluchy podpalały zwinne karmiki dla
ptaków i mało niestety bystre, drewniane latryny. Gra bywała ostra,
nieprzewidywalna. Stodoły nie były głupie. Niektóre potrafiły się nieźle
bronić. Walczyły jak lwy. Drewniane oczywiście. Techniki walki stodół były
proste, ale skuteczne: np. sypały po oczach plewami, wykręcały ręce zawiasami, zgniatały
na miazgę wielkimi drzwiami, wbijały drzazgi pod paznokcie no i najzwyczajniej
w świecie straszyły po nocach czarnym, nieruchomym cielskiem. To ostatnie
działało najsilniej. Kto by pomyślał?
W XXIII wieku ludzie nadal boją się czarnych
budynków. Oczywiście, bardziej tych pojawiających się znienacka. Trochę mniej
tych pojawiających się znienacka i robiących – buuuu! Ale najbardziej bali się mrocznych grud
straszących na nocnych polach Nebraski. Głośna swego czasu sprawa, a chodziło o
zmutowane wozy kempingowe, takie zwykłe przyczepy, lakierowane na biało budy. A
wszystko przez sandwiche, zwykłe kanapki. A było to tak: użytkownicy wozów,
turyści przeważnie, upychali niedojedzone kanapki w zakamarkach pojazdów.
Z lenistwa, niechlujstwa, z przeświadczenia, iż
to działanie luzackie, niesztampowe oraz niezwykle dowcipne. Dowcipny niechluj,
znany turystyce typ wybitego z rytmu pracownika wielkiej korporacji, powołał do
życia – Zemstę Manitou. Tak nazwano to zjawisko. Niezwykłe, co może zrobić
zwykły Sandwich?! Zwykły sandwich z chlorku winylu ze standardowym wypełniaczem
- piętnastotlenkiem glazu o sztywnych, musztardowych krawędziach, polany
trójkwaskiem drapiny i aromatyzowany potem Makaka. Najzwyklejsza przekąska. Najpopularniejsza
kanapka północnej półkuli, i to właśnie ona, ta banalna buła zamieniła
przyczepy kempingowe… w Indian.



https://truml.com


print