Sztelak Marcin


Mówią o nim pi... pi...pi


W przypływie desperacji został strażnikiem
miejskim. Sąsiedzi nie mówią mu dzień dobry,
żona zmieniła łóżko.
Syn przemyka osiedlem z mocno spuszczoną
głową.
 
W swoim mundurze wprost spod igły, myśli:
A na pi  mi to było.
Wystąpiło słowo nie do druku, oraz
nie licujące z municypalną godnością,
jaka by ona nie była.



https://truml.com


print