Natali


ona i on


odrobinę wody
jak bezradne pisklę
podejmuje do ust
połowę wylewa

jego zmęczone dłonie

bez nich jej godność
nie miałaby gdzie przetrwać

jeszcze raz w przerwie
między nieświadomością i bólem
opiera łysą głowę
o już tęskniące ramię

łapie każdy  
uśmiech 
może ostatni

to na potem



https://truml.com


print