Robert_Trybus


***


Wyobraź sobie, że jedziesz drogą,
                        która
nigdy się nie kończy.
Samochód piędzi 110/h,
            a ty
czekasz, aż się coś stanie.
Może za chwilę zwolni, na pewno nie
            przyspieszy,…,
a jednak.
 
Kołysze lekko, bo droga prosta, więc opierasz
głowę o szczyt siedzenia.
 
Nagle przysługują ci 2m2 powierzchni,
            nie ma
wody, nie ma powietrza,
nie ma nic, oprócz ciebie – zawieszonego
w atmosferze między Kainem a
Ablem – pierwszymi spalonymi Żydami.
Dojeżdżasz na miejsce, gdzie spotka
cię radość – jeszcze nie wiesz, że ostatnia.
 
Oto bowiem bez trudu przeszedłeś pod
kijem trzymanym przez dwóch Niemców.
Może wygrałeś główna nagrodę?
Tak, życie wieczne.
 
Wiesz, spóźniłem się na ten pociąg.
Kiedy wróciłem, w domu
nikogo już nie było – tylko szafa tak
cichuteńko płakała.
 
Potem powiedziano mi, żebym zawsze
chodził po wybojach.
 
Wiesz, teraz jak przechodzę pod kijem,
muszę się nieźle powyginać.
Następnie, spocony, zajadam się brzoskwinią.
 
A4, 06.12.2008



https://truml.com


print