kosid


Zwierze


Prowadzę białe na białej
Właśnie odebrałem moje prawo jazdy
Mam to czucie w żyłach, ten pociąg się wykoleja
Grzecznie pytam, czy diabeł nie potrzebuje podwózki
Bo anioł po mojej prawej poszedł spać
Przejeżdżam kolo twojego domu a ty się z niego wykradasz
Drzwi auta mam otwarte byś mogla wskoczyć do niego
Twoja mama nie wie ze cię nie ma
Byłaby zła, gdyby wiedziała które Twoje części całowałem

Więc dalej skarbie wsiadaj,
Wsiadaj, po prostu wsiadaj
Spójrz, w jakich jesteśmy tarapatach.

Jesteś na siedzeniu obok mnie,
Trzymasz swa dłoń między moimi kolanami
I kontrolujesz prędkość jazdy po prostu
Ciężko prowadzić kiedy dyszysz mi do ucha
Ale ja mam obie dłonie na kierownicy
Gdy ty obie dłonie trzymasz na moich biegach
Do tej pory zmierzaliśmy na wschód
Sadze, że nikt jej nigdy nie nauczył by nie mówić z pełnymi ustami
To było tak dobre, że prawie wjechałem do rowu


My nigdy nie przestaniemy
Nie ma w tym nic złego
Zachowujemy się jak zwierzęta


Zaparkowaliśmy za ciężarówkami
Siedzimy na tyle
I właśnie jesteśmy zajęci
Gdy szepnęła co to było
Pomyślałem że to wiatr bo nikt
Nie wiedział gdzie jesteśmy
I wtedy zaczęła krzyczeć
Mój tata za samochodem
Kluczyki! Nie ma ich w stacyjce
Pewnie spadły na podłogę gdy zmienialiśmy pozycje
Sadzę, że wiedzieli,
że jej nie ma
Próbowałem powiedzieć jej tacie
że usta były tym, gdzie ją całowałem.

My nigdy nie przestaniemy
Nie ma w tym nic złego
Zachowujemy się jak zwierzęta
Nie ważne dokąd się udamy
Wszyscy wiedzą
Jesteśmy tylko parą zwierząt.



https://truml.com


print