VikZ.


List do B. ( dla S.P. B.C. )


Stoisz przed schodami do nieba ,
czekajac na ten pierwszy , a zarazem
ostatni krok.
Zostawiles to , co tak kochales za
soba....
 
...Kto teraz usiadzie ze mna pod
stara lipa
i o Bogu i swiecie ze mna bedzie

nocami pustymi rozmawiac ?
 
Kto oczy i uszy moje otworzy ?
 
Z kim bede sie mogl jeszcze piwa
napic ?
 
Nie umiem zrozumiec dlaczego wiedzac
ze cos jest nie tak ,nie starales
sie nic przeciwko
losowi ktory Ciebie gonil robic.
Jak mogles sie poddac ?
Jak mogles rzucic wszystko za siebie
co najwieksza dla Ciebie wage mialo?
Czy Twoj wyimaginowany honor
nie pozwolil Ci walczyc ze
slaboscia

Twojego Ciala?
Stojac przed krzyzem

na ktorym Twoje imie wypisane bylo ,
czulem sie stary i nie potrzebny.
Nie wiem dlaczego szukales tej

jakze dalekiej , ostatniej drogi .
Dalej z Toba isc nie moge....
Tu sie nasze drogi rozchodza.
W moich myslach zostaniesz na
zawsze.....przyjacielu.
Ja wiem ,ze nie umialem Ci wczesniej
tego powiedziec.
 
Zrozum , ja tego slowa nigdy
jeszcze nie uzylem .



https://truml.com


print