tomislaf


Marność


byłoby miło
dotknąć Twego ciała
by było
 
nadstawiasz ucho
poruszonych strun wyskakują
dźwięki
 
nie chcę czekać
sukienkę rozrywam
strzelają guziki
w podłogę
 
powoli
teraz
 
z zamkniętymi oczami usta
niby nieśmiało
przybliżam 
 
kreuję
falę dreszczy
wszędzie
 
oddech szybki
Twój
ciężki
 
cała
pod jedwabną pościelą
wijesz się
w eksplozji
 
mówisz coś
nie słucham
 
wychodzę odwrócony



https://truml.com


print